Teoria Martwego Internetu: Czy Sztuczna Inteligencja Przejmuje Sieć?
- by admin
Internet już nie żyje. Pogódźmy się z tym. Brzmi jak dramatyczny wstęp książki science-fiction, ale dla pewnej części internetowych odkrywców to nie tylko zaskakująca spekulacja, ale wręcz fakt. Mowa o tzw. teorii martwego internetu – koncepcji, która głosi, że większość treści, które widzimy online, jest generowana nie przez ludzi, ale przez algorytmy i boty. I choć brzmi to jak połączenie Matrixa z Black Mirror, w rzeczywistości temat ten jest dziwnie przekonujący… a może właśnie dlatego tak przerażający?
Algorytmy – nowi mistrzowie ceremonii
Jeszcze kilka lat temu to ludzie tworzyli internet – pisali blogi, prowadzili fora, wrzucali zdjęcia swoich śniadań. Dziś? Jeśli wpiszesz frazę w Google, jest spora szansa, że przeczytasz tekst stworzony przez sztuczną inteligencję, polubisz post wygenerowany przez bota lub wejdziesz w dyskusję z automatem. Algorytmy już dawno przestały pełnić rolę pomocników. One teraz zarządzają ruchem, decydują o widoczności treści i uczą się szybciej niż przeciętny student socjologii.
Z punktu widzenia efektywności jest to imponujące. A z punktu widzenia człowieka? Cóż, można poczuć się trochę jak ostatni człowiek na pokładzie cyfrowego Titánica.
Nie oglądaj się za siebie – internet generowany
The internet is fake – tak brzmi jeden z popularniejszych manifestów zwolenników teorii martwego internetu. Ich zdaniem większość komentarzy, wpisów, a nawet zdjęć, które widzimy w social media, pochodzi z automatycznych systemów. W tym świecie influenserzy nie istnieją naprawdę, tylko zostali wymyśleni przez agencje marketingowe, chatboty wdają się w dyskusje polityczne, a nowe hity na Spotify? To już AI savoir-vivre.
Według tych teorii, za fasadą kolorowych ekranów i rzekomej aktywności online kryje się pusta przestrzeń – pełna cyfrowych duchów i botów przebierających się za naszych znajomych. Brzmi absurdalnie? Ale przyznaj: kiedy ostatnio miałeś wrażenie, że komentarze pod jakimś postem są „zbyt idealne”, „szczególnie ogólne” lub po prostu takie… „nieludzkie”?
Sztuczna inteligencja – władczyni contentu
Kiedyś mówiło się, że content is king. Dziś, to AI jest królową. A może despotą? Sztuczna inteligencja rośnie w siłę od co najmniej dekady, ale dopiero teraz, przy pomocy dużych modeli językowych, jak GPT, zaczęła oddychać pełną piersią… czy też pełnym algorytmem.
Firmy masowo korzystają z AI, by generować posty, opisy produktów, a nawet odpowiadać na recenzje. Dzięki temu mogą komunikować się szybciej, taniej i bardziej efektywnie niż z pomocą człowieka. Tylko czy przy tej efektywności nie zgubiliśmy gdzieś ducha internetu? Czy emocje, ironia lub głupkowate memy da się odtworzyć cyfrowo? Okazuje się, że niestety – coraz częściej tak.
Boty to nowi internauci
Nie ma rozmowy o teorii martwego internetu bez wspomnienia o botach. Te cyfrowe twory są dziś tak zaawansowane, że trudno odróżnić je od prawdziwej osoby. I nie mówimy tutaj o spamerskich wiadomościach „kliknij tutaj, aby odebrać nagrodę”, tylko o kontach na Twitterze (czy jak kto woli, X), które dzielą się opiniami, udostępniają memy, a nawet wchodzą w polemikę. Ich celem często jest nie tylko rozpowszechnianie treści, ale również kształtowanie opinii publicznej. A człowiek? Człowiek lajkuje i scroluje w najlepsze, nieświadomy, że rozmawia z kodem.
Światło na tę sytuację rzuca teoria martwego internetu, która stawia jeszcze odważniejszą tezę: że boty nie tylko żyją w sieci, ale wręcz dominują nad jej treścią, zamykając nas w informacyjnej bańce, gdzie to nie my przeglądamy internet – to internet przegląda nas.
Co jeśli to nie paranoja?
Z pozoru może wydawać się, że zwolennicy teorii to tylko kolejni foliarze w wersji cyfrowej. Ale zastanówmy się: czy naprawdę wiemy, co jest generowane, a co ludzkie? Nawet platformy społecznościowe mają problem z rozróżnieniem prawdziwego człowieka od zaawansowanego bota. Jeśli AI może pisać wiersze, komponować muzykę i prowadzić rozmowy, to dlaczego nie miałaby zasiedlać internetu, udając ludzi, komentujących, lajkujących, spierających się?
Może to nie teoria spiskowa, tylko nieprzyjemna przyszłość, która właśnie staje się teraźniejszością?
I co teraz? Jeśli po przeczytaniu tego artykułu rozejrzysz się z podejrzliwością po komentarzach pod swoim ulubionym postem – witaj w klubie. Teoria martwego internetu nie została jeszcze potwierdzona, ale jak większość dobrych teorii, zasiewa ziarno niepokoju. A może też inspiruje do refleksji: czy aby na pewno chcemy oddać sieć sztucznej inteligencji bez walki? Czy nie lepiej byłoby wrzucić coś autentycznego, od serca – nawet jeśli to tylko zdjęcie porannej kawy z roztrzepanym kotem w tle?
Bo kto wie? Może właśnie Twój post stanie się pierwszym dowodem na istnienie prawdziwych ludzi w martwym internecie.
Internet już nie żyje. Pogódźmy się z tym. Brzmi jak dramatyczny wstęp książki science-fiction, ale dla pewnej części internetowych odkrywców to nie tylko zaskakująca spekulacja, ale wręcz fakt. Mowa o tzw. teorii martwego internetu – koncepcji, która głosi, że większość treści, które widzimy online, jest generowana nie przez ludzi, ale przez algorytmy i boty. I…